Część 5

Bez katalogów filumenistycznych, moja kolekcja etykiet zapałczanych nie mogłaby nigdy nabrać takiego kształtu, jaki ostatecznie osiągnęła. Wspominam pierwsze lata kolekcjonowania etykiet, kiedy to sam robiłem różnego rodzaju spisy i zestawienia, próbując w tez sposób znaleźć jakiś klucz do ich usystematyzowania. Próby te przeważnie kończyły się porażką, bo nagle odkrywałem, że spis jest niepełny i trzeba wszystko przerabiać. Najgorzej było, gdy na karcie umieściłem już etykiety, a tu nagle otrzymywałem nowy egzemplarz lub wyczytałem o jego istnieniu w jakimś biuletynie. Cała praca szła na marne. Dlatego uważam, że do chwili otrzymania pierwszego katalogu, byłem zbieraczem etykiet, a dopiero z chwilą uzyskania katalogu stałem się kolekcjonerem etykiet zapałczanych, czyli filumenistą.

Odwiedzałem często sklepy filatelistyczne w Poznaniu – w różnych okresach czasu były aż trzy. Pewnego razu, w jednym z tych sklepów, ujrzałem zieloną książeczkę z etykietą z kogutem na okładce. Książeczka ta miała nietypowy format – niby wielkość A5, ale węższa o jakieś 20%. Był to „ILUSTROWANY KATALOG POLSKICH ETYKIET ZAPAŁCZANYCH 1945-1966”, wydany w Warszawie w 1967 r. przez Agencję Wydawniczą „Ruch”. Katalog, jak się później zorientowałem, był opracowany przez grupę najwybitniejszych polskich filumenistów. Cena 28,- była stosunkowo wysoka, ale dla mnie ten katalog był wart każdej ceny. Jego posiadanie umożliwiało mi przecież opracowanie zbioru polskich etykiet. Nakład 10.000 sztuk, był zdecydowanie zbyt optymistyczny i katalog bardzo długo zalegał na półkach. Korzystałem z kolejnych przecen, najpierw do 15,- a ostatecznie 3,-zł i zaopatrzyłem się w stosowny zapas, który służył jako materiał wymienny. Wysłałem za granicę przeszło 20 egzemplarzy katalogu, otrzymując etykiety lub inne katalogi. Ostatni katalog z tego zapasu wysłałem w 2001 r. do RUI RODRIGUESA, od którego otrzymałem w zamian portugalski katalog „CATALOGO DAS ETIQUETAS DE CAIXAS DE FOSFOROS PORTUGAL”, który przydał mi się bardzo do opracowania zbioru etykiet portugalskich.

Po tym pierwszym katalogu polskim, zebrałem przez te wszystkie lata, kilkanaście katalogów, dotyczących różnych rodzajów etykiet polskich. Kolejne części katalogu z lat 1967 do 1996 – w sumie 5 części. Mam też katalogi dotyczące wydań po 1996 r. opracowane przez Kazimierza Widucha, Wojciecha Krzanowskiego i Janusza Michalczyka. Ten ostatni w 5 częściach, dotyczy tylko całostek. W swoim zbiorze, mam opracowany przez Feliksa Kietowicza „ILUSTROWANY KATALOG POLSKICH ETYKIET ZAPAŁCZANYCH 1925-1944” z 1971r. i jego zmodyfikowaną wersję z 2007 r. wydaną w kolorach w Bielsku Białej przez grupę filumenistów. Ze względów oszczędnościowych, zrobiłem sobie odbitkę czarno-białą, ale i tak jest to rewelacja. Po uzyskaniu tego katalogu, stwierdziłem, że mam w swoim zbiorze pudełko z etykietą nie ujętą w katalogu, w dziale „etykiety reklamowe”. Posłałem to pudełko kolegom i w uzupełnieniu katalogu, etykieta ta figuruje pod nr R417. Posiadam tez kilka katalogów w spisów, wydawanych przez Komisję Filumenistyki PZF w latach 1959-1963, dotyczących różnych etykiet polskich. Niektóre ilustrowane są rysunkami etykiet, co świadczy o determinacji kolegów, opracowujących te katalogi. Drukowane były one na powielaczach w małych nakładach. Nigdy nie stanowiły dla mnie pomocy przy opracowywaniu zbiorów, ale są cenną pamiątką z początkowego okresu filumenistyki polskiej.

Najładniejszym katalogiem polskim w moich zbiorach, jest „ILUSTROWANY KATALOG POLSKICH ETYKIET EKSPORTOWYCH 1946-2000”, opracowany przez Janusza Bossa i wydany w Opolu w 2004 r. Reprodukcje wszystkich etykiet, wykonane są w kolorach a ich opis bardzo szczegółowy. Autor ujął w katalogu nawet próby. Autor ujął w katalogu nawet próby druku i wydania fikcyjne. Alfabetyczny spis treści, ułatwia szybkie odszukanie każdej etykiety.

Katalogiem, który posiadam, ale wcale nie używam, jest „SPIS POLSKICH ETYKIET KLASYKÓW 1830-1925” Feliksa Kietowicza, drukowany w odcinkach w WIADOMOŚCIACH FILUMENISTYCZNYCH w latach 1977-1984. W swoim zbiorze, nie mam w ogóle etykiet z tego okresu, z wyjątkiem kilku pudełek poznańskich fabryk, o których już wspominałem. Etykieta z jednego z tych pudełek, nie jest ujęta w katalogu. W tym miejscy warto wspomnieć, że „Feliks Kietowicz” to pseudonim, którego używał w ruchu filumenistycznym, prof. fr hab. Maciej Mroczkowski, bezspornie, jeden z najwybitniejszych polskich filumenistów, który zmarł w 2007 r.

Najwięcej katalogów, bo prawie 50, posiadam z Czechosłowacji. Są to zarówno katalogi czeskie jak i słowackie, obejmujące wszelkie rodzaje wydawanych etykiet. Dotyczą wydań od najstarszych etykiet z końca XIX wieku, do wydań bieżących tj; do lat 80-tych, bo wtedy zamknąłem moją kolekcję etykiet czeskich i słowackich. Wiele katalogów, to samoistne wydania, obu czechosłowackich związków filumenistów, a nawet służb miejskich, miasta Pragi. Niektóre z tych katalogów, były drukowane w odcinkach w różnych biuletynach klubowych. Wśród autorów katalogów, pojawiają się nazwiska wybitnych czeskich i słowackich filumenistów, takich jak np.;Jiři Sperk, Otto Steinem, inż. Milan Hejl, Jaromir Bindra, Jan Motecik, Jiři Hlousek, czy też Josef Borskŷ I wielu innych. Kilka katalogów, mam z autografem i dedykacją autora. Dwie części katalogu „SOLO MATCH WORKS 1945-1970 EXPORT” dostałem skserowane w formacie A4 z Holandii, a wszystkie pozostałe od moich różnych korespondentów z Czechosłowacji.

Katalogów dotyczących etykiet radzieckich, mam też sporo bo aż 19. Są to samoistne wydania w języku rosyjskim „Wsiesojuznego Obszczestwa Filatelistów – Kirowskoje Obłastnoje Otdelenie”, np.; kilka katalogów etykiet fabryki „Krasnaja Zwiedza” i kilka fabryki „Biełka”, opracowanych przez E.M. Bajkowicza /część z dedykacją dla mnie/, N. N. Łoginowa i A. P. Rosljakowa. Mam też katalog „ETIKIETKI SPICZECZNYCH FABRIK SEWERO-ZAPADA RSFSR”, wydany w 1972 r, a opracowany przez W. M. Bogdanowa. Katalog ten obejmuje etykiety z lat 1922-1940, z których mam tylko jedną z fabryki im. Demjana Biednego w Czerniewie w Obwodzie Leningradzkim. Z przyjemnością jednak przeglądam ten katalog i zawarte w nim reprodukcje tak starych etykiet. Druga grupa katalogów radzieckich, to katalogi przetłumaczone na język czeski lub słowacki, z oryginałów opracowanych przez takich autorów jak np.; G.M. Golubcow czy też M. N. Loginów.

Osobną grupę stanowią katalogi etykiet radzieckich, opracowane głównie przez ing. MILANA HEJLA i wydawane przez poszczególne koła filumenistów czeskich, jako drobne druki lub w odcinkach w biuletynach klubowych. Wśród katalogów radzieckich, szczególnie cenię sobie dwa tomy serii upominkowych 16+1, autorstwa G.M. Golubcowa, wydane przez „Slovensky Filumenisticka Zvaz” w Bratysławie, a obejmujące wszystkie serie wydane w latach 1940-1975. Cenię sobie również katalog etykiet eksportowych ZSRR, wydany w odcinkach, jako dodatek do „KARLOVARSKEHO FILUMENISTICKEHO SPRAVODAJA”. Niestety brakuje mi kilku stron tego katalogu.

Z ciekawych katalogów w mojej kolekcji, wymienić należy duński „DANSKE TAENDSTIKEETIKETTER”, opracowany przez Christiana Soendergaarda. Niestety nie wszystkie etykiety są w nim reprodukowane i ze względu na trudności językowe, nie zawsze mogę posiadaną etykietę zidentyfikować.

Katalog szwajcarskich etykiet upominkowych, opracowany przez Zdenka Kolara „KATALOG ŠVYACARSKYCH KABINETEK”, wydany w 1976 r. w Karlovych Varach, otrzymałem w odbitce kserograficznej z Węgier. Pozwolił mi on zidentyfikować, te dosłownie kilkanaście etykiet upominkowych, jakie posiadam w swoim zbiorze. Dwie części katalogu etykiet i całostek Malty, opracowanego przez Johna Fenecha, doprowadzone od czasów pierwszych wydań aż do 1989 r. , są mi zupełnie nieprzydatne i stanowią tylko ciekawostkę w zbiorze. Również nieprzydatny jest katalog etykiet Rumunii z lat 1960-1980, autorstwa A. Darie, Ivan Hodża, Vasile Chitac, wydany w 1983 r., jako dodatek do biuletynu z Karlovych Var. Posiadanie tego katalogu, wzmocniło jedynie mój stres po stwierdzeniu, że obejmuje on serie „kosmosu”, której nie mam w swoim zbiorze.

Zupełnie inaczej jest z katalogami /mam dwa różne/ serii etykiet importowanych do Wielkiej Brytanii, katalogiem serii holenderskich 1945-1991, opracowanym przez Martena Brinkmana /jest to pierwszy holenderski katalog wydany po 1945 r./, czy też katalogiem australijskim „A CATALOGUE OF THE MATCH LABELS OF BRYANT AND MAY MELBOURNE”, wydanym przez ‘’Australian Match Cover Collector’s Society”.

Katalogi te służą mi do bieżącego opracowywania, interesujących mnie zbiorów. Oczywiście nie są to jedyne katalogi etykiet z tych krajów, które posiadam. Mam wspaniały katalog MADE IN AUSTRALIA – A HISTORY AND CATALOGUE OF SAFEWAY MATCHES LIMITED AND MATCHES /AUSTRALIA/ LIMITED”, opracowany 1997 r. przez Georga Seymoura dla “The Sydney Phillumenist’s Club”, oraz catalog australijskich całostek “BRYANT AND MAY – SKILLET CATALOGUE 1946-1994”, opracowany przez Joe Mercera. Zwłaszcza ten ostatnie jest bardzo pomocny, przy identyfikacji całostek typu „REDHEATS”, a jest ich w sumie kilkaset. Ciekawostką są spisy etykiet holenderskich, w układzie tematycznych, bogato ilustrowane. Mam takich spisów 6, w tematach: „młodzież”, „studenci”, „Muzyka”, „skauting”, „religia” i „stowarzyszenia sportowe”. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie mam kompletu tych list, o czym świadczy numeracja stron, ale nie przejmuję się tym zbytnio. I tak nie mam żadnej etykiety w nich reprodukowanych. Dużo bardziej jest przydatny katalog brytyjskich całostek „WINNERS” z lat 1977-1990, opracowany przez Iana Hookera, gdyż tych całostek trochę zebrałem.

Jeszcze tylko z Węgier mam kilka katalogów „MAGYAR EXPORT GYUFACIMKEK KATALOGUSA 1949 TOL”, opracowany przez Laszlo Nemetha i Laszlo Pintera, ale w języku węgierskim, co przy dużej ilości odmian poszczególnych etykiet, nie ułatwia ich identyfikacji. Od autora Gabora Naraya, otrzymałem „MAGYAR GYUFACIMKE KATALOGUS 1945-1966”, wydany w 1981 r., również w języku węgierskim. Z innego węgierskiego katalogu, zrobiłem odbitki kserograficzne reprodukcji etykiet i mimo przesuniętej numeracji mojego katalogu i reprodukcji, mogę z tego katalogu w pełni korzystać.

Wspomniałem już powyżej o posiadanym katalogu portugalskim, ale mam też katalog tego kraju, wydany w Czechosłowacji, niestety tylko jego część, obejmującą etykiety od nr 173-911. Takich częściowych katalogów mam więcej np.; KATALOG DER OSTERREICHISCHEN EXPORT ETIKETTEN, opracowany przez Franza Kitzhofera w 1968 r. katalog jest w układzie alfabetycznym, i brak mi części z literami U-Z. Częściowym jest też holenderski katalog „KATALOGUS VAN KRUIDENIERS ETIKETTEN”, autorstwa A. W. J. H. Jansena i J. Maasa z 1984 r. Również katalog Estonii „TALLINA TIKUVABRIKU ETIKETID KATALOG 1946-1958” Udo Tőnisona wydany w 1978 r. w Brnie i tłumaczony na język czeski, mam w formie szczątkowej. Z katalogu etykiet łotewskich, fabryki „Baltija” w Lipawie z lat 1940-1987, mam tylko 40 pierwszych stron i podejrzewam, że nie jest to całość. Katalog ten opracował inż. Milan Hejl, a wydany został w 1987 r. przez koło filumenistów w Brnie.

Kompletny jest za to „KATALOG FABRYKI VILJANDI 1890-1992”, opracowany znakomicie przez inż. Milana Hejla, we współpracy z Udo Tőnisonem i wydany w 2001 r. Mam odbitkę kserograficzną tego katalogu, z bardzo dużą ilością reprodukcji etykiet, co bardzo pomaga w opracowywaniu zbiory, gdyż język estoński należy chyba do najtrudniejszych.

Kolejnym katalogiem etykiet z państw bałtyckich /dawnej radzieckiej Pribałtiki/, jest katalog etykiet litewskich „LIETUVOS DEGTUKU DEZUCIU ETIKECIU KATALOGAS 1945-1965”, wydany w Kownie w 1966 r. i obejmuje przeszło 2000 etykiet, wydanych przez fabryki „Liepsena” i „Startas”. Część opisowa jest w języku litewskim, ale reprodukcje wszystkich etykiet, ułatwiają korzystanie z katalogu. Katalog ten w wersji kserograficznej, otrzymałem z Holandii od HARREGO VAN BAALA.

Dwa katalogi francuskie, opracowane przez R. Caullataillea „SEITA. CATALOGUE OF FRENCH LABELS 1952-1977” w języku angielskim i „REPERTOIRES DES SERIES FRANCAISE DO BOITES D’ALLUMETES /typez 201, 301/ DE 1952 a 1981”, pozwoliły mi opracować zbiór etykiet francuskich, o których wspominałem powyżej.

Dwuczęściowy katalog etykiet Luksemburga „ZUNDHOLZETIKETTEN VON LUXEMBURG KATALOG 1905-1961”, opracowany przez Fernanda J. Eischena i wydany w latach 1962-1963, jest chyba najbardziej dziwnym w moim zbiorze. Luksemburg nigdy nie posiadał własnej fabryki zapałek i początkowo sprowadzał je z Niemiec a potem głównie z Belgii. I tu wyłania się odwieczny dylemat filumenistów, jak zaliczać etykiety? Czy według kraju producenta, czy też według kraju odbiorcy? Autor katalogu zastosował tę drugą zasadę, a ja poszedłem na kompromis podwójnego zaliczenia tzn; umieszczam te etykiety zarówno w zbiorze Luksemburga, jak i Belgii. Katalog ten należy też, do najdokładniejszych, bo przy każdej etykiecie opisano aż 6 jej cech a przy niektórych umieszczono jeszcze uwagi dodatkowe. Katalog ten służy też jako album do wklejania omówionych w nim etykiet.

Taki sam charakter mają katalogi – albumy Belgii „BELGIC INGENUMMERADE SERIES”, mający przeszło 500 stron, oraz katalog etykiet pojedynczych wydany przez „Cercle Phillumèniste de Bruxelles”, w którym w układzie alfabetycznym, ujęto kilka tysięcy etykiet belgijskich. U mnie ten katalog zajmuje dwa grube segregatory, a jeszcze bardzo dużo etykiet belgijskich, nie jest w nim wykazanych.

Bardzo ciekawym, jest katalog fińskich etykiet eksportowych, opracowany przez May Virtanen „SUOMALAISIA VIENTIETKETTEJA 1851-1970”, w układzie alfabetycznym z reprodukcją każdej opisywanej etykiety. Katalog ten otrzymałem w 2008 r. w formie odbitki kserograficznej od BOLESŁAWA ROZKWITALSKIEGO i jak na razie jest to ostatni katalog, jaki zaliczyłem do swojego zbioru. Posiadam też „CATALOGUE FINNISCH MATCH FACTORIE” z 1986 r., opracowany przez Arto Koponena. Jest to spis fińskich fabryk zapałek od 1840 r., z podanym okresem działalności, nazwą i miejscem usytuowania. Dla mnie jest to tylko ciekawostka, gdyż nigdy o zdecydowanej większości tych fabryk nie słyszałem a co dopiero mówić o posiadaniu ich etykiet.

Arne Tejner , jeden z najwybitniejszych europejskich /a nawet światowych/ filumenistów, jest autorem „KATALOG OVER SVENSKA TANDTICKETIKETTER” z 1963 r. Ta część katalogu, która posiadam, obejmuje tylko etykiety z fabryki „Annabergs Tändstickfabrik”, a mimo tego obejmuje prawie 600 pozycji. Mimo dużej ilości reprodukcji etykiet, korzystanie ze szwedzkich spisów, jest bardzo utrudnione, zarówno z uwagi na język, jak i dużą ilość odmian etykiet. Ciekawostką jest to, że jako jedyny z posiadanych katalogów, podaje on przy każdej pozycji, cenę w szwedzkich koronach! Najstarszym moim katalogiem szwedzkim, a zarazem najstarszym w całym zbiorze, jest niepozorny 16-stronicowy katalog, opracowany przez Swena Johanssona w 1951r. „LABELS OF THE OLD JONKOPING FACTORY 1845-1860”. Katalog oprócz informacji o początkach tej fabryki, jej założycielach i losach, opisuje 59 etykiet z najwcześniejszych lat produkcji zapałek i to nie tylko w Szwecji, ale na całym świecie. Katalog dla mnie całkowicie nieprzydatny, ale jako wydawnictwo – rarytas!!!

Na koniec opisu zasobu katalogów filumenistycznych w moim zbiorze, zostawiłem sobie prawdziwy rarytas „PROVISIONAL CATALOGUE OF SOUTH AFRICAN MATCHBOX LABELS 1884-1972”, opracowany w 1971 r. przez A.L. Capenera, którego wydanie było sponsorowane przez „The Lion Matce Company Ltd”. Dlaczego rarytas?. Bo jestem pewien, że jest to jedyny oryginalny egzemplarz w Polsce. Podkreślam „oryginalny”, bo naruszając prawa autorskie, rozesłałem kilka odbitek kserograficznych do swoich korespondentów. Otrzymałem go krótko po wydaniu od CO SPYKERMAN. Katalog nie tylko opisuje wszystkie południowo-afrykańskie etykiety, zresztą bardzo szczegółowo, co dotyczy zwłaszcza „klasyków”, ale przedstawia również historię południowo-afrykańskiego przemysłu zapałczanego i poszczególnych fabryk. Jak każdy szanujący się katalog, zawiera także indeks nazw etykiet i dużą ilość reprodukcji. W odległych już czasach, dobrych kontaktów z filumenistami z RPA często sięgałem do tego katalogu. Zawiera on opis przeszło 1000 etykiet i całostek z czego w swoim zbiorze mam kilkadziesiąt.

Oczywiście nie tylko katalogi pomagały mi w budowaniu poszczególnych kolekcji. Mam swoich zbiorach całą masę „list”, „zestawień” itp., dotyczących roczników etykiet z różnych państw, czy też rodzajów etykiet. Większość z nich, dotyczy etykiet radzieckich i rosyjskich, ale także polskich, czeskich, belgijskich i innych. Część z nich opracowywałem we własnym zakresie, zwłaszcza spisy radzieckich serii upominkowych 16+1. Głównie jednakże mam opracowania PAWŁA JANKOŁOWICZA i inż. MILANA HEJLA, z także zbiorowe opracowanie Klubu Filumenistów Sankt Petersburga. Bywają sytuację, że spisy te, znakomicie uzupełniają katalogi.

Kolejne części mojej kolekcji, to książki poświęcona filumenistyce, lub produkcji zapałek. Jest to część najmniejsza i nie dlatego, że takich publikacji jest mało. Głównym powodem takiego stanu rzeczy, jest to, że przez wiele lat, nie miałem do nich dostępu. W czasach PRL-u, zdobycie dewiz na ich zakup, przekraczało moje możliwości, nawet nie biorąc pod uwagę tego, że ich posiadanie było prawnie zabronione. Później moje zainteresowanie w tym zakresie osłabło, a teraz na emeryturze, znowu mam ograniczenia finansowe. I już pewnie nigdy nie będę miał w swoim zbiorze książki „THE MATCHLABEL COLLECTORS HANDBOOK” Davida i Rosemarie van der Plank, o której marzę już przeszło 30 lat.

Tak więc, książek takich mam zaledwie kilkanaście. Jest to m.in. podręcznik dla filumenistów, autorstwa W.E. Kappeda „DAS ZŰNDHOLZETIKETT ALS SAMMELOBJEKT UND WERBMITTEL”, wydany w 1959 r. w Monachium. Najciekawszą częścią tej książki, jest bibliografia książek biuletynów i artykułów, dotyczących filumenistyki.

Z wydawnictw polskich, posiadam broszurę Feliksa Kietowicza i Mariana Libionki, wydaną w 1973 r. „HISTORIA FILUMENISTYKI POLSKIEJ NA TLE HISTORII PRZEMYSŁU ZAPAŁCZANEGO W POLSCE”, z ciekawą bibliografią, oraz Bogdana Rowińskiego z 1950 r., „ZAPAŁKI, ZAPAŁKI, ZAPAŁKI”, wydaną z cyklu: „zwiedzajmy fabryki i zakłady”. Przypominam rok wydania, który określa treść – socjalizm, gospodarka planowa, brzydkie kartele, dobrzy przodownicy pracy. Ale kilka ciekawych informacji można znaleźć. Jeszcze ciekawsze jest jednak to, czego nie ma. A nie ma np.; ani słowa o wynalazcy zapałki Johnie Walkerze z Wielkiej Brytanii.

Ciekawe z uwagi na swój wiek, jest 12-sto stronicowe wydawnictwo z 1950 r., wydane w Jönkoping w Szwecji „MATCH MANUFACTURING IN OREBRO”, autorstwa Swena Johanssona, omawiające dzieje tej fabryki i zawierające reprodukcje starych XIX wiecznych etykiet.

Wydana w Moskwie w 1970 r. książka W.M. Bogdanowa „SPICZECZNYJE ETYKIETY I ICH KOLEKCJONIROWANIE”, zawiera wiele wiadomości o historii zapałek, filumenistyce a także praktyczne wiadomości dla filumenistów. Niestety reprodukowane są w niej tylko etykiety ZSRR z jednym wyjątkiem – pokazano etykiety zapałek Johna Walkera. Widocznie wtedy można już było o nim pisać.

Najwięcej mam wydawnictw z Czechosłowacji, w tym kilka Jaromira Bindry „MALA FILUEMINISTICKA UNIVERZITA” z 1975 r., „DĚJINY ČS. LIDU NA ZAPALKOVŶCH NĂLEPKACH” z 1980 r. i napisany wspólnie z inż. Jiřim Krecim FILUEMNISTICKŶ MAGAZIN 1981 r. Zwłaszcza ten ostatni jest bardzo ciekawy i zawiera ogromną ilość informacji oraz kolorowe reprodukcje etykiet.

Wydany w 1975 r. w Karlovych Varach „CIZOJAZIČNY SLOVNIK BAREV A FILUMENISTUCKŶCH WŶRAZŬ”, opracowany przez inż. Milana Hejla w 8 językach, może być przydatny zwłaszcza w zakresie języka węgierskiego czy rumuńskiego.

Małżeństwo Jiřina i František Kodlovie, napisali wspólnie lub oddzielnie, kilka książek z dziedziny filumenistyki, z których posiadam „JAK USPOŘĂDAT SBIRKU ZAPALKOVŶCH NĂLEPEK” z 1958 r., „ZĂPALKY A NALEPKY! MALY NAUCNY SLOVNIK SBERATELU ZAPALKOVYCH NĂLEPEK” wydany w Pradze w 1960 r. oraz najciekawszą „FILUMENISTICKŶ MAGAZIN 1964”. Ten ostatni o objętości prawie 150 stron z kolorowymi reprodukcjami etykiet i krótkimi artykułami o różnych aspektach filumenistycznych może służyć za wzór dla tego rodzaju wydań.

Dwie z posiadanych książek, to monografie czeskiego przemysłu zapałczanego – Vaclac Vondra, wydał w 1980 r. „ČESKOBUDĔJOVICKE SIRKĂRNY” a Vladimir Holy w 1979 r. „POČATKY SUŠICKĚHO SIRKĂRSTVI”, oba te wydawnictwa, ilustrowane są reprodukcjami starych etykiet i dokumentów.

Uzupełnieniem tej części mojego zbioru, są artykuły o filumenistyce w wydawnictwach, dotyczących różnych dziedzin kolekcjonerstwa. I tak w „biblii” polskich kolekcjonerów „Przewodnik kolekcjonera – moje hobby” Przemysława Burcharda i Eugeniusza Gołowina z 1966 r., obszerny artykuł, poświęcony został filumenistyce. Podobnie w książce „Twoje hobby” z 1966 r. Jak Gustaw Fal, opracował rozdział ‘ETYKIETKA BAWI, UCZY, WYCHOWUJE”, ozdobiony reprodukcjami etykiet. Również w małej książeczce Andrzeja Trybunalskiego z 1971 r., „Kolekcje z niczego”, jest krótki rozdział „FILUMENISTYKA”, a w „Kalendarzu hobbysty” na rok 1984, wydanym przez Katowickie Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne, kilka stron poświęconych jest filumenistyce.

We wspaniałym, wydawnictwie „Obuczaje – kultura – osobliwości” z 1975 r., które ukazało się pod redakcją Lecha Pijarowskiego, jest artykuł Feliksa Kietowicza „PUDEŁKO Z ZAPAŁKAMI” o historii produkcji zapałek z kolorowymi reprodukcjami prawie 50 polskich etykiet, wydanych przed 1939 r., w tym wiele z XIX w. Jest tam także artykuł z marginaliów filumenistyki „HUBKA I KRZEMIEŃ” Michała Gradowskiego, traktujący o sposobach niecenia ognia, w tym przy pomocy zapałek.

W książce „W obłoczkach błękitnego dymku” Leszka Łuczaka, traktującej o historii palenia tytoniu, jako ilustracje przedmiotów do krzesania ognia zapalającego cygara, papierosy lub fajki, użyto kolorowych reprodukcji pudełek zapałek oraz etykiet z mojego zbioru. W sumie wykorzystano 33 obiekty – prawie wszystkie z I połowy XX wieku. Wydawca uczciwie zaznaczył, że pochodzą one ze zbioru Wojciecha Rybarczyka i jest to dla mnie wystarczająca satysfakcja. Tymczasem w wydawnictwie „Historia rzeczy codziennych”, autorstwa Małgorzaty Jańczak i Magdaleny Kasprzak, które ukazało się z 2008 r. w rozdziale „ZAPAŁKI”, są umieszczone kolorowe reprodukcje etykiet przedwojennych z mojego zbioru. Udostępniłem je p. M. Jańczak, do wykorzystania w książce, o której pisałem powyżej i tam rzeczywiście posłużyły, jako materiał ilustracyjny. Nie udostępniłem ich jednak do tego wydania, a autorki w stosownym miejscu, nie zaznaczyły, że etykiety pochodzą z moich zbiorów. Po interwencji STEFANA ANIOŁY, który dobrze zna autorki, p. Jańczak przyjechała do mnie osobiście z egzemplarzem autorskim i stosownymi przeprosinami na tym egzemplarzu. Niesmak pozostał, nie mówiąc o licznych błędach w tekście i podpisach pod etykietami.

Był czas, gdy w budynku Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, przy ul. Ratajczaka, mieściła się księgarnia z wydawnictwami w języku rosyjskim. Ceny były śmiesznie niskie, asortyment przebogaty z racji pirackich tłumaczeń, gdyż władze ZSRR, nie uznawały w zasadzie praw autorskich. Kupiłem tam wiele albumów z malarstwem, zestawów pocztówek i wydawnictw filatelistycznych. Kupiłem tez książkę „Twoja kolekcja”, wydaną 1963 r. przez Wydawnictwo KC WLKSM /tj; Komsomołu/, z artykułami dotyczącymi numizmatyki, filatelistyki, filokartii /zbieranie widokówek/. W zbiorze tym, znalazł się też obszerny artykuł W.M. Bogdanowa „SPICZECZNYJE ETIKIETKI”, wzbogacony reprodukcjami etykiet, w tym nawet kolorowymi oraz ciekawymi informacjami dotyczącymi cen zapałek w ZSRR, stosowanych norm i spisem fabryk zapałek. Próbowałem kiedyś tłumaczyć ten artykuł i choć dobrze mi to się udawało, odłożyłem to na później i jest tak odłożone do dzisiaj. W ten księgarni kupowałem też roczniki wydawnictwa „Sowietskij kollekcjoner”. W numerze 4 za rok 1966, są dwa artykuły o filumenistyce „Wietnam w trudie i borbie” B. Korony z reprodukcjami etykiet wietnamskich, oraz „OFORMLENIE KOLLEKCII SPICZECZNYCH ETIKETOK”, pióra W.M. Bogdanowa.

W katalogach z wystaw, znajdują się czasami ciekawe artykuły, dotyczące filumenistyki. Jako przykład podam tylko artykuł „HISTORIA ETYKIET ZAPAŁCZANYCH”, w katalogu Krajowej Wystawy Filatelistycznej „Pszczyna 2009”, którego treść jest zilustrowana kolorowymi reprodukcjami etykiet, z fabryk na terenie obecnych ziem polskich – większość etykiet to okazy z XIX wieku.

Wiele materiałów informacyjnych o filumenistyce, zawartych jest w różnego rodzaju artykułach rozrzuconych w prasie krajowej i zagranicznej, codziennej i periodycznej. Mam w swoim zbiorze, prawie trzy tomy wycinków, oraz wiele kserokopii artykułów, z różnych krajów. W latach 1973-1990 w „Kurierze Polskim”, organie „Stronnictwa Demokratycznego”, ukazywał się z przerwami, comiesięczny dodatek „Kolekcjoner Polski”. Mam prawie komplet tego dodatku z lat 1973-1984. Ukazywało się w nim dużo artykułów, dotyczących filumenistyki. Jest jeszcze przede mną zadanie, skatalogowania i ewentualnego wykonania odbitek kserograficznych tych artykułów. Ale to już chyba przekracza moje możliwości i siły. Na początku lat 90-tych, ukazywał się w Łodzi, przez pewien okres, magazyn „Hobby – nie tylko dla kolekcjonerów”. Niestety w posiadanych dwóch rocznikach tego magazynu, jest tylko jeden artykuł o filumenistyce. A mogło być tak ciekawie!

Kiedy już trochę okrzepłem w swoim kolekcjonerstwie, nadszedł czas, aby dzielić się z innymi swoją wiedzą. Zacząłem pisać do biuletynów filumenistycznych artykuły i notatki informacyjne. Pierwsza taka notatka, ukazała się w marcu 1978 r. w 11-tym numerze „VESTY” i dotyczyła nowości polskich etykiet z 1977 r., wraz z ich reprodukcjami. W następnych latach, ukazywały się w tym biuletynie kolejne notatki /w sumie 7/, dotyczące etykiet ze słynnymi Polakami m.in. Henrykiem Sienkiewiczem, Tadeuszem Kościuszką, Adamem Mickiewiczem czy Stanisławem Moniuszką. Wyręczając kolegów z ZSRR, którzy mieli wtedy bardzo ograniczone możliwości kontaktów z tzw; zachodem, propagowałem w „VESCIE”, ciekawe serie upominkowe np.; bitwa pod Borodino, drzewa itp. Bardzo dużo moich notatek, ukazało się w południowo-afrykańskim biuletynie „PROTEA NEWS” a w „ČESKOSLOVENSKYM FILUMENISTE”, pisałem m.in. o powstaniu Wielkopolskiego Klubu Hobbystów, przy Pałacu Kultury w Poznaniu. W wielu biuletynach, ukazywały się w formie listów do redakcji, informacje o moich zainteresowaniach filumenistycznych z prośbami o kontakt.

Po wielu latach milczenia, poczułem się zobowiązany do zabrania głosu na łamach „MATCH LABEL NEWS”, w którym ukazała się notatka o całostkach „Europa Holzer”, nawet bez podania nazwy producenta. Przesłałem do Redakcji notatkę, podkreślającą, że są to całostki polskie produkcji fabryki w Czechowicach wraz z informacją do jakich krajów są one eksportowane. Jako materiał ilustracyjny, załączyłem kilkanaście wzorów tych całostek, zaznaczając, że w swoim zbiorze posiadam przeszło 40. Są to różne odmiany tekstu, druku, kolorów, kartonu. Notatka ukazała się w numerze styczniowym w 2011 r. /nr 383/, wraz z reprodukcjami całostek.

Dłuższe artykuły, ze względów językowych – nie czułem się zbyt pewnie w moim angielskim, aby snuć rozważanie teoretyczne o etykietach – umieszczałem w „WIADOMOŚCIACH FILUMENISTYCZNYCH”. Pierwszy z nich, ukazał się w grudniu 1974 r., w numerze 21 i nosił tytuł „Najstarszy Polonik w mojej kolekcji” i omawiał etykietę hiszpańską z portretem określonym, jako „Enrique Dombrowski – Polonia”, w serii słynnych muzyków. W jednym z numerów, opublikowałem obszerny artykuł „Dwie rocznice filumenistyki portugalskiej”, poświęcony X rocznicy ukazania się pierwszego numeru biuletynu „FILUMENISMO” i V rocznicy powstania „ASSOCIACAO PORTUGUESA DE FILUMENISMO”. Jeszcze obszerniejszy artykuł pt: „Egzotyczny katalog”, poświęciłem omówieniu katalogu etykiet południowo-afrykańskich, oraz historii przemysłu zapałczanego w tym kraju. Ostatnim moim artykułem, który ukazał się w tym biuletynie, był „Katalog etykiet francuskich”.

Gdy teraz, przy pisaniu tych słów, myślę o moich „osiągnięciach” w tym zakresie, to ogarnia mnie żal, że tak zmarnowałem swoje szanse na możliwość upowszechniania mojej wiedzy filumenistycznej. To chyba zbytnia skromność o obawy kryjące się od zawsze w moim charakterze, nie pozwoliły mi na szerokie „pisarstwo” filumenistyczne. A mogłem brać przykład z kolegów, którzy potrafili publikować w jednym numerze biuletynu po 2-3 swoje artykuły i notatki. A może to było zwykłe lenistwo. Niech więc te wspomnienia, które zmierzają do końca, będą rekompensatą, za moje wszystkie zaniedbania w zakresie publikacji filumenistycznych.

Ukoronowaniem każdego kolekcjonera, jest możliwość pokazania swojego dorobku na wystawie. Wystawy takie mogą mieć różny charakter: ogólne i tematyczne, zbiorowe i indywidualne, lokalne i krajowe. Miałem to szczęście, że mogłem uczestniczyć we wszystkich rodzajach wystaw. Ale z perspektywy czasu stwierdzam, że i tu nie wykorzystałem wszystkich swoich możliwości. Byłem zbyt mało aktywny. Nie pchałem się z propozycjami a raczej czekałem, aż mnie ktoś zaprosi. A to zdarzało się rzadko i kolejne okazje przechodziły mi koło nosa.

Pierwsza moja wystawa indywidualna i zarazem tematyczna, miała miejsce w 1972 r. w Klubie Stronnictwa Demokratycznego i Ilustrowanego Kuriera Polskiego w Poznaniu. W trybie pilnym przygotowałem kilkanaście plansz na dużych kartach papieru milimetrowego z etykietami na temat „kobieta w filumenistyce”. Właśnie zbliżał się 8 marca – Międzynarodowy Dzień Kobiet i taki temat był aktualny. Wybrałem kilkaset etykiet z różnych stron świata i rozmieściłem je według tematów np.; kobieta w kulturze, pracy, walce, w domu, rodzina itp. Wystawę obejrzało kilkaset osób, przychodzących na zebrania SD, a więc nie miała ona żadnego oddźwięku zewnętrznego. Nie byłem z niej zbytnio zadowolony i zaraz po jej zakończeniu, etykiety trafiły do odpowiednich zbiorów a plansze z opisami do pieca.

W 1977 r. Zarząd Wojewódzki Towarzystwa Przyjaciół Polsko-Radzieckiej we Wrocławiu, zorganizował dużym nakładem sił i środków oraz przy użyciu szerokiej reklamy ogólnopolski pokaz kolekcji o Związku Radzieckim. W różnych punktach miasta i w różnych salach, wystawiono kilkadziesiąt kolekcji o najróżniejszej tematyce – od samowara do Lenina. Ja przygotowałem zbiór etykiet „Armia Czerwona”, który był wystawiony w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej przy Rynku wrocławskim, a więc w centralnym punkcie miasta. Wystawiany był w dziale „Związek Radziecki w drukach artystycznych”. Jako pamiątka po udziale w tym pokazie, został mi breloczek i wycinek z „Wieczoru Wrocławia”.

„Wielkopolski Klub Hobbystów Pałacu Kultury” w Poznaniu, za jedno ze swoim statutowych zadań, przyjął organizowanie wystaw kolekcjonerskich. Od początku działalności tego Klubu, jako współzałożyciel, byłem w Radzie Klubu, a przez jedną kadencję, przewodniczącym. Założyliśmy sobie, że każdego roku, zorganizujemy ogólnopolską wystawę pod nazwą „Czego to ludzie nie zbierają”, na której będziemy przedstawiać, ciekawe zbiory z całej Polski i z różnych dziedzin kolekcjonerstwa. Nie zawsze się to udawało, z różnych zresztą powodów – od braku Sali do stanu wojennego. Ale kilka takich wystaw zorganizowaliśmy i w każdej z nich uczestniczyłem. Często nawet jako Komisarz Wystawy. Nie zawsze wystawiałem zbiory filumenistyczne. Pokazałem jednakże, na kilku wystawach, różne etykiety, często poważnie ograniczając ilość kart wystawowych, z uwagi na chroniczny brak gablot. Na pierwszej wystawie z tego cyklu w 1974 r., pokazałem fragment mojego sztandarowego zbioru filumenistycznego „Astronomia i astronautyka”. Na wystawie 1978 r., przedstawiłem zbiór „Armia Czerwona w filumenistyce”. Był to mocno przerobiony zbiór, który poprzednio wystawiłem na wspomnianym powyżej, pokazie we Wrocławiu. W nawiązaniu do Igrzysk Olimpijskich, które w 1980 r. odbywały się w Moskwie, wystawę w tym roku dedykowaliśmy sportowi. Na tej wystawie, pokazałem zbiór „piłka nożna w filumenistyce”. Na jednej z wystaw, przedstawiłem część mojego zbioru etykiet chińskich, w tym etykiety Tajwanu, Hong Kongu i Macau.

Jak już wspomniałem, nie na wszystkich wystawach, pokazywałem zbiory filumenistyczne ale i inne np.; etykiety od win, pocztówki, opakowania od czekolad. Te ostatnie zresztą, wystawiał mój syn Michał, z czego był bardzo dumny. Pełniąc obowiązki komisarza wystawy, z natury rzeczy, musiałem mieć kontakty z przedstawicielami cenzury. Zdarzyło się, że przed otwarciem wystawy, musieliśmy otwierać gablotę i przedwojenne srebrne monety z Józefem Piłsudskim, przewracać na drugą stronę, gdzie było godło państwowe. Ot, durnota i przedmiotowe traktowanie historii. Czego nie widać, tego nie było. Gorszą cenzurą były ingerencje pracowników Pałacu Kultury z działu wystaw. Niby ludzie wykształceni, a nie potrafili zrozumieć specyfiki kolekcjonerstwa i koncepcji eksponowania zbiorów przez kolekcjonerów. Na tym tle, dochodziło do konfliktów, ale moje etykiety wychodziły z nich obronną ręką, mimo uwag typu „dlaczego tak a nie inaczej”.

Najdziwniejszą wystawą w jakiej uczestniczyłem, była półdniowa wystawa – pokaz w Domu Kultury w Gnieźnie. Pojechaliśmy tam grupą kolekcjonerów z WKH, rozmieściliśmy swoje kolekcje i nic się nie działo. Było więcej wystawców, niż zwiedzających. Ja specjalnie przygotowałem karty z ciekawymi seriami tematycznymi z różnych stron świata. Eksponowałem je, przypinając do kurtyny na scenie w Sali widowiskowej. Kolegom się podobały, ale chyba nikt z postronnych ich nie zobaczył. Normalka w naszej rzeczywistości – ktoś mógł napisać w sprawozdaniu, że zorganizował wystawę. A efekt? Nie o to przecież chodziło.

W ramach działalności WKH, prowadziliśmy akcję „najciekawszy obiekt w mojej kolekcji”. Wielokrotnie przedstawiałem ciekawe pudełka i etykiety, omawiając ich pochodzenie, wartość kolekcjonerską itp. Kilka razy miałem prelekcje w ramach Klubu, o różnych aspektach filumenistyki.

Na zaproszenie w Domu Kultury w Rawiczu, wygłosiłem, dla dużego grona zainteresowanych, prelekcję o filumenistyce, urozmaiconą pokazem ciekawych etykiet, z wykorzystaniem rzutnika. Niedawno, bo w styczniu 2011 r., na prośbę Towarzystwa Miłośników Książki przy Bibliotece Raczyńskich, gościłem w moim domu członków Towarzystwa. Przy lampce wina, wysłuchali prelekcji o filumenistyce /zdaniem mojej Żony – ciekawej/, oraz obejrzeli charakterystyczne części mojej kolekcji.

Oczywiście udział w wystawach i działalność klubowa, spowodowały zainteresowanie mediów, zarówno filumenistyką jak i moją kolekcją. Kilka razy wystąpiłem w lokalnej telewizji, mówiąc o etykietach z mojej kolekcji i pokazując niektóre obiekty z moich zbiorów. Wystąpienia te jednakże tylko „lizały” temat, gdyż czas ich trwania nie pozwalał na rozwinięcie tematu. Również audycja w poznańskiej rozgłośni radiowej, była tylko szkicem tematu, bo jak mówić o kolekcji nie pokazując jej jednocześnie. To jak mówienie niewidomemu o kolorach. Po tych wystąpieniach miałem jednak oddźwięk wśród znajomych. A o to przecież chodziło.

O wiele większą satysfakcję, dawały mi informacje w prasie na temat moich zbiorów, a przy okazji i mojej osoby. Pierwszy taki wywiad z tekstem EDWARDA GAZIŃSKIEGO i moją karykaturą, narysowaną przez STANISŁAWA MROWIŃSKIEGO, ukazał się w „Expressie Poznańskim” w cyklu „Poznańscy hobbyści”. Oryginał tej karykatury, dostałem zresztą później od Staszka i wisi oprawiony w moim gabinecie. Drugą karykaturę, rysowaną tez przez Staszka, ale dla naszego biuletynu klubowego, również oprawiłem i wisi ona w moim pokoju. Oprócz wartości sentymentalnych, karykatury te kryją w sobie również wartości materialne, bo ich autor należał /niestety już nie żyje/, do grona najwybitniejszych karykaturzystów polskich.

W ukazującym się w Poznaniu „Tygodniku Ludowym’ red. A.J. Markiewicz zamieścił w 1978 r. wywiad ze mną pt; „Jeleń w skoku”, nawiązując do pierwszej etykiety znalezionej dawno temu na ulicy.

W „Głosie Wielkopolskim” w 2000 r. red. Beata Zagrodzka-Błok, umieściła krótką notatkę „Płomienna pasja”, ale za to opatrzona moim dużym zdjęciem, wraz z częścią zbioru pudełek zapałek. Artykulik krótki, ale z błędami np.: informacja, że posiadam serie portugalskich etykiet z parowozami zgromadzonymi w Narodowym Muzeum Parowozów w Lizbonie. Dla profana „parowozy” czy „powozy” to wszystko jedno. Portugalia nie wydała jednak nigdy serii etykiet z parowozami. Wydała za to dwie serie etykiet z powozami królewskimi i te serie należą do najładniejszych w moim zbiorze. Już widzę filumenistów portugalskich, jak szukają tego filumenistycznego rarytasu i oferują za „lokomotywy” ogromne pieniądze. Ale to tylko sarkazm, bo „Głos Wielkopolski”, nigdy za granicę regionu nie trafiał. Ale przestroga, jak się chce o czymś pisać, to trzeba się na tym chociaż trochę znać a już przynajmniej dokładnie i uważnie słuchać rozmówcy. To moja rada, dla mnożącej się liczby młodych dziennikarzy, z ukończonymi studiami dziennikarskimi, którzy tupetem zastępują wiedzę.

Moją formą spełnienia się w filumenistyce, była przynależność do stowarzyszeń kolekcjonerskich i to zarówno filumenistycznych, jak i ogólnych. Już w czasie Nauki w I Liceum im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu, w latach 50-tych, dawałem ujście moim zainteresowaniom kolekcjonerskim, będąc członkiem Polskiego Związku Filatelistów. Pamiętam spotkania wymienne w Domu Pocztowca przy al. Marcinkowskiego, gdzie my, początkujący filateliści, pętaliśmy się ze swoimi klaserami, wśród tuzów poznańskiej filatelistyki., których nazwiska, przewijały się później na niwie ogólnopolskiej, europejskiej, czy wręcz światowej. Pamiętam też represje w szkole, jakie spotkały mnie po wizycie wraz z klasowym kolegą Andrzejem Milde, w domu jednego z filatelistów. Zdobyłem wtedy wiele ciekawych znaczków. Ktoś o tej wizycie doniósł naszemu wychowawcy, znienawidzonemu przez większość uczniów, nauczycielu matematyki Bernardowi Lachmanowi. „Beno”, który z całkiem niezrozumiałych powodów, obniżył nam stopień z zachowania na świadectwie, wezwał też moją Mamę do szkoły na rozmowę. Do dziś nie wiem o co chodziło. I to były jedyne w moim życiu negatywne reperkusje zainteresowania kolekcjonerstwem. Po wielu latach reaktywowałem swoją działalność w PZF, w środowisku kolejarzy, gdyż skutkowało to jednoczesną przynależnością do Koła PZF nr 22 – Filumenistów w Warszawie. Mimo wielu zaproszeń, uczestniczyłem tylko w jednym spotkaniu Koła, gdzieś w latach 70-tych. Ale do dzisiaj dostaję z Koła, coroczne przesyłki polskich etykiet, całostek i pudełek. Z filatelistami, rozstałem się, po kilkuletnim przewodniczeniu Koła Kolejarzy, gdy z uwagi na wiek członków i małą aktywność, zmuszony zostałem rozwiązać Koło.

Przez pewien okres czasu, byłem członkiem ASSOCIACAO PORTUGUESA DE FILUMENISMO w Porto, a moja legitymacja nosiła numer 278. Składki za mnie regulował mój portugalski korespondent, któremu posyłałem etykiety i polskie znaczki pocztowe. Przynależność do Klubu, dawała mi poczucie uczestnictwa w ruchu filumenistycznym i powód do dumy, że jestem jedynym Polakiem w tym Stowarzyszeniu.

Od roku 1973 do 1981, byłem członkiem „INTERNATIONAL PHILLUMENY AND HOBBY CLUB” w Gent w Belgii z legitymacją nr PL.968. Moja przynależność skończyła się z początkiem stanu wojennego, gdy wrócił mój list wysłany do Klubu z adnotacją „Ocenzurowano” – nie wiem co było w nim nieprawomyślnego, ale już drugiego listu nie wysłałem. Byłem też od 1982 r. członkiem „CHINESE PHILLUMENIC SOCIETY” w Hong Kongu, a moja legitymacja nosiła numer C23174, co może świadczyć o potędze ilościowej tego Stowarzyszenia. I to pomimo tego, że w czasie tzw: rewolucji kulturalnej w Chinach, palono zbiory a filumenistów, jako nosicieli burżuazyjnych nawyków, kierowano na wieś w celu reedukacji przez pracę. W czasie gdy byłem członkiem Stowarzyszenia, przyjmowano, że w Chinach jest około 100 tysięcy filumenistów. Imponujące! Moja legitymacja w „THE MATCH LABEL AND BOOKLET SOCIETY OF SOUTH AFRICA” w Durbanie, nosiła numer bardzo niski bo 113.

Do dzisiaj trwa moje członkostwo w „THE BRITISH MATCHBOX LABEL & BOOKLET SOCIETY” z numerem legitymacji 5293. Zapisałem się 1977 r. a moja roczna składka wynosiła 3₤ lub 500 polskich etykiet eksportowych albo 750 polskich etykiet na rynek krajowy. Nie mogłem płacić w dewizach, o czym wspominałem już wcześniej, i chociaż ilość wysyłanych etykiet nie była adekwatna do wartości 3₤, to zmuszony byłem przez wiele lat płacić składkę w etykietach. Trwało to do lat 90-tych, kiedy wreszcie mogłem płacić legalnie w funtach, dolarach czy też później w euro. Ostatnia składka za rok 2011, wyniosła już 20€, ale jest to kwota w granicach moich możliwości. Nie wyobrażam sobie, abym mógł przerwać swój kontakt z tą organizacją filumenistów. Odczuwałbym ogromny brak a tak chociaż tu wątła nić wiąże mnie z filumenistami z całego świata. Poczucie wspólnoty zainteresowań, jest jednym z niewielu jakie odczuwam pozytywnie.

Po wielu falstartach, spowodowanych różnymi przyczynami, dotarłem do końca tych wspomnień kolekcjonerskich.

Znowu przed oczami przesuwały się setki nazwisk moich korespondentów i tysiące otrzymanych listów w różnych językach. Niektóre z nich stereotypowe „Drogi Kolego … Przyjacielu … Panie … Wojciechu … dziękuję … przesyłam … załączam … pozdrowienia i podpis. Inne obszerne, wielostronicowe, opisujące zainteresowania, pracę, kraj czy miejscowość, z której przyszedł list, wycieczki rodzinne itp. Takie listy oprócz przesyłanych etykiet, czy innych materiałów, sprawiały mi dużą radość. Przybliżały osobę korespondenta, który po kilku takich listach, stawał się moim dalekim przyjacielem.

Nie jestem ich w stanie wszystkich wymienić, ale dla zachowania ich w pamięci rzucę kilka nazwisk, nawet nie w kolejności chronologicznej, ale tak, jak wyłaniają się z mojej pamięci: SOFIJA BASZIST z ZSRR, CO SPYKERMAN z RPA, IGOR PASNICZENKO z ZSRR, LINDA ALVIN z USA, H. BALAKRISHNAN i SUDCHIR CHANDER z INDII, M. W. MAJDA, E. M. BAJKOWICZ i PAWEŁ JANKOŁOWICZ z ZSRR, FLORENS FLORESCA z FILIPIN, GYULA HORVATH z WĘGIER, REINHARD HAUPT z NIEMIEC, MILAN HEJL i JIŘI KREJČI z CZECHOSŁOWACJI, GILBERT TRUYAERT z BELGII, J. DE MESQUITA PIMENTEL z PORTUGALII, HARRY VAN BAAL z HOLANDII czy ANTHONY J. VIJAYKUMAR z CEJLONU i RICHARD WHITE z WIELKIEJ BRYTANII.

Nazwiska wielu z nich przewijały się w tych wspomnieniach w związku z różnymi sprawami. To właśnie kontakt z nimi i ich listy, przybliżały mi świat i pozwalały na przebłyski światła w szarej codzienności PRL-owskiego „socjalizmu”. Nawet te listy ze Związku Radzieckiego, pisane przez wszystkich fioletowym atramentem, pozwalały na zdobycie ciekawych wiadomości filumenistycznych, a także, o co bardzo mi chodziło, wiadomości ogólnych.

Dziękuję za to wszystko Koleżanki i Koledzy, Panie i Panowie, Przyjaciele wymienieni w tych wspomnieniach, jak i całej rzeszy skrytej w zbiorach listów i notatkach obrazujących korespondencję i wymianę.

Dlaczego ogólnie postanowiłem napisać te wspomnienia? Nie jestem aż tak zarozumiały /być może trochę, ale tak bardzo to już nie/, żeby przypisać do swojej osoby słowa Horacego „Exegi monumentum aare perennius” tzn; zbudowałem sobie pomnik trwalszy od spiżu. Chociaż mam poczucie wartości zbudowanej kolekcji, to nie musiałem się wykazywać w myśl mądrości ludowej „mężczyzna musi zbudować dom, zasadzić drzewo i spłodzić syna”. Domu nie musiałem budować, bo już go od urodzenia posiadałem. Drzew zasadziłem wiele i to nie tylko we własnym ogrodzie. Syna spłodziłem dawno temu.

Ale ta mądrość ludowa, nie powiedziała o ulotności tych dokonań – dom można zniszczyć na wiele sposobów, drzewo powali byle wichura lub stoczą je robaki, śmierć dościga wszystkich. Przeczytałem gdzieś, że najtrwalsze jest pismo. Ono przeżyje nas wszystkich. Nasze cywilizacje, nasze wynalazki. I to jest chyba prawda z tych najprawdziwszych. Gdzie jest cywilizacja Sumerów? A pismo klinowe czytamy do dzisiaj. Gdzie jest cywilizacja Egiptu? A pismo hieroglifowe czytamy do dzisiaj. Gdzie jest cywilizacja Inków? A pismo węzełkowe czytamy do dzisiaj. A te miliony papirusów, pergaminów, miliardy książek? Wszystko to zapełnione jest pismem.

Właśnie dlatego swoje wspomnienia kolekcjonerskie powierzyłem pismu. Życie ludzkie jest tak ulotne, że już moje prawnuki, a może nawet wnuki, nie będą pamiętały, że stworzyłem wielką kolekcję filumenistyczną. A nie wspomnę tu już ludzi postronnych. Jednakże wspomnienia te, utrwalone na tych stronach, przez wiele lat po mojej śmierci, będą służyły wiedzą o moim zainteresowaniu, któremu poświęciłem przeszło 50 lat życia.

I chociaż nie wierzę aby kolekcja po mojej śmierci długo przetrwała w takiej formie, jaką stworzyłem, to jej opis przybliży czytelnikowi obraz mnie – WOJCIECHA RYBARCZYKA – filumenistę z Poznania.

21.20.2008 – 24.02.2011